W Restauracjach serca rozdają nie tylko jedzenie
W Restauracjach serca rozdają nie tylko jedzenie
Brigitte Massé pracuje społecznie, tzn. nie otrzymując zapłaty, w Restauracjach serca we Francji. Opowiada redakcji Złych Wilków, co tam robi i komu te jadłodajnie służą:
Co to są Restauracje serca?
To stowarzyszenie, które założył w 1985 roku francuski komik Coluche. Zauważył, że wiele produktów spożywczych się marnuje, chociaż ludzie często cierpią niedostatek. Wpadł na pomysł, jak im pomagać przekazując niewykorzystaną żywność.
Jak to działa?
Przede wszystkim dzięki wolontariuszom, którzy pracują w 117 jadłodajniach w całej Francji. Żywność pochodzi z zakupów po specjalnych cenach, z nadwyżek europejskich, a także z darowizn osób prywatnych i firm.
Angażują się też artyści. Co roku zespół, znany pod nazwą „Les enfoirés”, organizuje koncert, który przynosi zawsze dużo pieniędzy, także dzięki sprzedaży płyt i DVD.
Czym Pani się zajmuje?
Rozdajemy porcje obiadowe osobom samotnym lub samotnie wychowującym dzieci. Otrzymują od nas produkty, które wystarczają na zrobienie dwóch posiłków w tygodniu. Rodziny wielodzietne przychodzą trzy razy w tygodniu. W tych porcjach są wszystkie składniki: proteiny, mleko, warzywa, nabiał lub owoce. Tam, gdzie pracuję, miejscowy supermarket oddaje nam codziennie całą ciężarówkę żywności. Gmina pożycza samochód, a wolontariusze zajmują się przywozem.
Jak wygląda Pani dzień?
Przychodzę o pół do ósmej rano. Już jest pełno skrzynek z owocami, warzywami i nabiałem, które przyjechały z supermarketu. Trzeba je od razu przejrzeć, bo czasem daty przydatności do spożycia są bardzo krótkie i trzeba powiedzieć ludziom, żeby od nich zaczęli.
Przygotowujemy też porcje. Mięso jest mrożone, rozdzielamy je na pojedyncze torebki.
Potem rozkładamy stoiska, jest nas do tego około 10 osób. Do pół do dwunastej obsługujemy ludzi. Następnie sprzątamy i przygotowujemy wszystko na następny dzień.
Czy Restauracje serca są otwarte codziennie?
Od poniedziałku do piątku. Oficjalnie Restauracje serca działają od listopada do marca. Ale u nas otwieramy już we wrześniu i zamykamy w maju lub czerwcu. Ale wtedy pomagamy tylko najbiedniejszym.
Skąd wiadomo, co komu dać?
Każdy klient ma kartę z nazwiskiem i adresem oraz liczbą przysługujących mu punktów. Osiem punktów to osiem porcji. Produkty są warte pewną liczbę punktów. Za osiem punktów można dostać cztery kotlety mielone albo dwie ryby, albo dwie puszki konserw albo jajka. Ludzie wybierają to, co lubią.
Czy wydajecie też ciepłe posiłki?
Przygotowujemy je dla osób bezdomnych. Gotujemy dla nich jajka na twardo. Dajemy im też pasztety w puszce i chleb, jedzenie, które łatwo zjeść. Wolontariusze roznoszą je po mieście.
Czy zajmujecie się tylko żywnością?
Pomagamy też małym dzieciom. Rozdajemy jedzenie dla niemowląt, pieluchy i środki czystości. Doradzamy też rodzicom, jak opiekować się dziećmi.
Oprócz tego wspieramy ludzi, kiedy starają się o pracę lub mieszkanie. Organizujemy także wycieczki, a na przykład na Boże Narodzenie przygotowujemy świąteczne spotkanie z prezentami i uroczystym posiłkiem.
Czy zna Pani osoby, którym pomaga?
Mamy bardzo dobre stosunki. Zawsze staramy się zapytać, co słychać, chociaż jest tłok. Przy ostatnim stoisku, gdzie można dostać kawę, herbatę albo czekoladę, da się zwykle porozmawiać trochę dłużej.
Comments
Add new comment